Ceremonia przydziału....
Pov Rozali
- Gotowa - Spytała Margaret wchodząc do mojego pokoju . Była bardzo podobna do taty te same niebieskie oczy i ten sam charakter.
- Tak.. Już spakowana - powedzialam.
- Wiesz... Może to nie dobra decyzja związana z przeniesieniem do szkoły ale w Dum stragus tam by ci wszytko przypominało jego.... Wiesz o tym - powedziala podchodząc do mojego łóżka i usiadła na mnie kolomnie .
- Wiemy... Rozumiem - powedzialam .- Tylko zastanawiam się jak to będzie.. Nie wiem do jakiego domu mnie przydzielą.
- Roz - powedziala - spokojnie nie bój się - powedziala - Kocham cię. - powedziala i mnie przytulił .
- Dzięki że idziesz ze mną na dworzec - powedzialam
-Nie ma sprawy - powedziala. - przbiesz się czekam na dole - powedziala i wyszła.....
Wzięłam rzeczy której miałam już naszykowalam wczoraj wieczorem .
Ubrałam się.
Poszłam na dół a Margaret byka już gotowa do wyjścia . Z mamą pożegnałam się wczoraj wieczorem bo dziś musiała iść do pracy z rana .
Moja mama była energiczną kobieta była wesoła potrafiła podnieść na duchu jak Margaret .
- Sam ma na nas czekać przy przejściu - powedziala .
Teleportowalismy się prze jakąś uliczkę .
- chodzi - powedzialam i chwyciła swój kufer . Po chwili byliśmy przy przejściu .
- Sam - powedzialam I się przytulam nie widziałam go całe lato.... On też się przenosi ....
- Widzę że się stęskniłas - powedzial przytulajac mnie.
- O tak - powedzialam śmiejąc się
- Chodźmy już bo jest 10:38
- W cześć Margaret - powedzial sam
- Hej - powedziala
Ja z Margaret prześlemy pierwsi przez mur. I zobaczyłam czerwoną lokomotywe . Była duża wręcz ogromną . Szklila się niczym połysk na niebie.
- Robi wrażenie prawda - powedzial Sam.
- Tak - powedzialam
- Roz - zaczęła Margaret
-Idę poszukać wolnego przedziału - powedzial Sam.
- Będę tęsknić - powedziala - uważaj na siebie pisz do mnie chociaż raz w tygodni dobrze - powedzial
- Oczywiście - powedzialam i się do niej Przytulilam . W szkole zawsze trzymalismy razem i z Samem .
- Zobaczymy się na święta - powedziala
- Tak....
- Idzi już bo w końcu się rospłacze - powedziala .
- Kocham cię - powedzialam ściskając ja z całych sił .
- Ja ciebie też Roz - powedziala.
Wzięłam swój kufer i połączyła na nią ostatni raz i weszłam do lokomotywy .
Dość szypko znalazłam Sama pomógł mi włożyć kufer na półkę . .
- Teraz będzie inaczej co - powedzial
- Raczej tak.... Howart to nie Dum stragus - powedzialam . Paczoc przez okna. Dzieci zegnaly się z rodzicami matki płakali . A ojcowie byli dumni . To było widać .
- Roz - spytał Sam a ja na niego połączyłam. - przykro mi z powodu twojego ojca wiem że kochałas go... Jak będziesz się chciała wypłakac to ja jestem - powedzial
- Jesteś wspaniały - powedziala i się do niego Przytulilam był jak brat jak najlepszy przyjaciel . Nie których życzy nie mówiłam Margaret typu że tęsknię za ojcem czy coś w tym stylu bo wiem że ona też tęskni i nie chciałam jej obarczac tym.... A Sam zawsze umila wysłuchać. I za to go kocham.
- Jestem ciekaw gdzie trafimy - powedzial.
-zależy to od naszych cech - powedzialam
- Jak myślisz gdzie będziesz - powedzial
- Nie wiem... A ty - spytałam
- Nie wiem... Ale ty masz wszystkie cechy jesteś odważny , abitna, szczera, pomocna , - powedzial
- Obiecaj my sobie za jak nie będziemy razem w domu to nic nie zmieni - powedziala .
- Oczywiście że to nic nie zmnieni - powedzial .
- Zawsze i na zawsze -
- Zawsze i na zawsze - powtórzył a ja się uśmiechnęłam .
- Jestem głodna idę poszukać tego wózka chcesz coś - spytałam
- Ciastko dniowe - powedzial a ja poszłam . W stronę początku wagonu. Ogólnie w pociągu panował gwar śmiechu i rozmów . Nie dziwię się jeszcze rok temu każdy bal się jechać do szkoły czy tu do Dum stragus. A teraz każdy cieszy . Przez moją nieuwagę na kogoś wpadlam .
- Przepraszam .. - powedzialam do Blodykni
- Nic się nie stało - powedzial - nie kojarzę cię
- Jestem nowa przeniosłam się z Dum stragus - powedzialam
- A no tak coś się obiło mi o uszy . - powedzialam - chcesz do nas dołączyć znaczy do mnie i do moich przyjaciół - powedziala
- nie jestem z Przyjacielem - powedzialam - a wiesz może gdzie jest wózek z jedzeniem - spytałam
- Za tym Wagonem - powedzialam - jestem Dafne - powedziala
- Rozalia - powedziala i się uśmiechnelam poszłam do wózka .
- Co dla ciebie kochaniutka - powedziala starsza Pani już o siwych włosach ale przyjaznych oczach.
- Poproszę dwa ciastka dniowe , czekoladę , cukierki ciogutki i może fasolki wszystkich smaków. - powedzialam
- Ktoś tu ma smaki na słodycze - powedziala ja się do niej uśmiechnęłam. Podała mi siateczke
- 14 sykli - powedziala ja wyjąłem z kieszeni i jej dałam wręczyłam pieniądze.
- Dziękuję - powedzialam i odeszła nie zajmując kolejki .
Wrucilam do przedzialu a tam sam siedział z książką w ręce
- Wyślij kobiet po ciastko dniowe przyniesie całą siatkę słodyczy - zaśmiał się....
- Oj tam wszamaj - powedzialam i podałam mu.
- Dawno nie jadłam fasolek - powedziala biorąc fasolki .
- Ja tego nie znoszę nigdy nie trafiłem na coś dobrego ale ty masz rękę do tego. - powedzial a ja wzięłam jedna fasolke.
- Mmmmm mm tofi - powedzialam . Mamlajoc w buzi . - no weź - powedzialam.
- No dobra - wziol jedną i nie minęło sekundy a wypluł z buzi fasolke - wymiociny
Zaśmiałam się .
- to nawed nie jest śmieszne - powedzial biorąc cukierka ciogutki.
Cała droga minęła nam na miłych rozmowach . I wspomnieniach z dzieciństwa.
Przebrany się w szaty. I gdy pociog się zaczynała na stacji wyszliśmy z pociągu biorąc nasze kufry .
Przepływ przez jezioro było fajne oprócz tego że były same dzieci oprócz mnie i jeszcze kilku osób yo same dzieci .
Weszlsmy na wielkie schody a tam na nas czekała Pani dyrektor MaGonagal.
- Witam was drodzy... Za tymi drzwiami czeka was przbur do danego domu.. Grifidoru gdzie Pani Bobbling jest opiekunką domu. Hufflpafu gdzie opiekunką jest Pani sprut. Reveelconu gdzie opiekunem jest Pan Filus i Sliterin opiekunem jest Pan Horacy mam nadzieję że wasza nauka rozpoczęta będzie przygododą do końca życia - powedziala i otworzyła drzwi za pomocą ruszczki. Wielka sala a w 4 zedach były stoły domów . A na końcu sali nauczycieli. .
Podeszlismy do tiary gdzie stała na krześle profesor MaGonagal ją podpisa i z niej wyleciał tuba z osobami pierwszakami .
- Gdy kogoś wyczymam to proszę usiąść - powedziala i rozwinęła listę
Lista była w kolejność urodzenia ja byłam z 4 maja więc trochę to minie zanim ja będę. Za to Sam będzie pierwszy po jest z 1 maja.
- Sofia Derwud - powedziala Pani mała blodyką poszła i usiadła na krześle . Niemal nie tyknela tiara
- Grifidor- powedziala a stół Grifidoru zaczol pszczec I gwiazdki.
- Pfaff jak ja będę to laski staniki podejmują - zaśmiał się Sam a ja z nim... No coś sam był kobieca żem i nawd tego nie ukrywał
Było 15 dzieci przed nami z czego 5 trafiło do Grifidoru 8 do Hufflpafu a a dwójka do Reveelconu. .
- Sam Spencer - powedziala Pani
Sam się uśmiechnol do mnie i poszedł.
Siadł na krześle a tiara wykszyknela
- Grifidor- powedziala.
- Rozalia Cameron - powedzialam Pani a ja podeszłam do krzesła usiadłam Pani MaGonagal nałożyła mi tire.
- Oooo tegi umysł bardzo inteligentna... Szczera... Szlachetna pomocna ale nie wachajoca się zadać bólu gdy ktoś będzie chciał zadać coś w najbliższych.... Bardzo trudne ......... Odważna lamiajoce przepisy nie tylko szkolne....... SLITERIN - wykrzyknął a ja zawarłam chciałam do sama do przyjaciela . Połączyła się w stronę sama a on blado się uśmiechnął . Zeszłam że spółka a wiwat od stroju łu SLITERIN nie malal. Usiadłam zaraz z boku gdzie było wolne miejsce .
- Gratuluję - powedzila Dafne która siedziałam Przedemną
- Dziękuję - uśmiechnęłam się blado .
Moja mama była energiczną kobieta była wesoła potrafiła podnieść na duchu jak Margaret .
- Sam ma na nas czekać przy przejściu - powedziala .
Teleportowalismy się prze jakąś uliczkę .
- chodzi - powedzialam i chwyciła swój kufer . Po chwili byliśmy przy przejściu .
- Sam - powedzialam I się przytulam nie widziałam go całe lato.... On też się przenosi ....
- Widzę że się stęskniłas - powedzial przytulajac mnie.
- O tak - powedzialam śmiejąc się
- Chodźmy już bo jest 10:38
- W cześć Margaret - powedzial sam
- Hej - powedziala
Ja z Margaret prześlemy pierwsi przez mur. I zobaczyłam czerwoną lokomotywe . Była duża wręcz ogromną . Szklila się niczym połysk na niebie.
- Robi wrażenie prawda - powedzial Sam.
- Tak - powedzialam
- Roz - zaczęła Margaret
-Idę poszukać wolnego przedziału - powedzial Sam.
- Będę tęsknić - powedziala - uważaj na siebie pisz do mnie chociaż raz w tygodni dobrze - powedzial
- Oczywiście - powedzialam i się do niej Przytulilam . W szkole zawsze trzymalismy razem i z Samem .
- Zobaczymy się na święta - powedziala
- Tak....
- Idzi już bo w końcu się rospłacze - powedziala .
- Kocham cię - powedzialam ściskając ja z całych sił .
- Ja ciebie też Roz - powedziala.
Wzięłam swój kufer i połączyła na nią ostatni raz i weszłam do lokomotywy .
Dość szypko znalazłam Sama pomógł mi włożyć kufer na półkę . .
- Teraz będzie inaczej co - powedzial
- Raczej tak.... Howart to nie Dum stragus - powedzialam . Paczoc przez okna. Dzieci zegnaly się z rodzicami matki płakali . A ojcowie byli dumni . To było widać .
- Roz - spytał Sam a ja na niego połączyłam. - przykro mi z powodu twojego ojca wiem że kochałas go... Jak będziesz się chciała wypłakac to ja jestem - powedzial
- Jesteś wspaniały - powedziala i się do niego Przytulilam był jak brat jak najlepszy przyjaciel . Nie których życzy nie mówiłam Margaret typu że tęsknię za ojcem czy coś w tym stylu bo wiem że ona też tęskni i nie chciałam jej obarczac tym.... A Sam zawsze umila wysłuchać. I za to go kocham.
- Jestem ciekaw gdzie trafimy - powedzial.
-zależy to od naszych cech - powedzialam
- Jak myślisz gdzie będziesz - powedzial
- Nie wiem... A ty - spytałam
- Nie wiem... Ale ty masz wszystkie cechy jesteś odważny , abitna, szczera, pomocna , - powedzial
- Obiecaj my sobie za jak nie będziemy razem w domu to nic nie zmieni - powedziala .
- Oczywiście że to nic nie zmnieni - powedzial .
- Zawsze i na zawsze -
- Zawsze i na zawsze - powtórzył a ja się uśmiechnęłam .
- Jestem głodna idę poszukać tego wózka chcesz coś - spytałam
- Ciastko dniowe - powedzial a ja poszłam . W stronę początku wagonu. Ogólnie w pociągu panował gwar śmiechu i rozmów . Nie dziwię się jeszcze rok temu każdy bal się jechać do szkoły czy tu do Dum stragus. A teraz każdy cieszy . Przez moją nieuwagę na kogoś wpadlam .
- Przepraszam .. - powedzialam do Blodykni
- Nic się nie stało - powedzial - nie kojarzę cię
- Jestem nowa przeniosłam się z Dum stragus - powedzialam
- A no tak coś się obiło mi o uszy . - powedzialam - chcesz do nas dołączyć znaczy do mnie i do moich przyjaciół - powedziala
- nie jestem z Przyjacielem - powedzialam - a wiesz może gdzie jest wózek z jedzeniem - spytałam
- Za tym Wagonem - powedzialam - jestem Dafne - powedziala
- Rozalia - powedziala i się uśmiechnelam poszłam do wózka .
- Co dla ciebie kochaniutka - powedziala starsza Pani już o siwych włosach ale przyjaznych oczach.
- Poproszę dwa ciastka dniowe , czekoladę , cukierki ciogutki i może fasolki wszystkich smaków. - powedzialam
- Ktoś tu ma smaki na słodycze - powedziala ja się do niej uśmiechnęłam. Podała mi siateczke
- 14 sykli - powedziala ja wyjąłem z kieszeni i jej dałam wręczyłam pieniądze.
- Dziękuję - powedzialam i odeszła nie zajmując kolejki .
Wrucilam do przedzialu a tam sam siedział z książką w ręce
- Wyślij kobiet po ciastko dniowe przyniesie całą siatkę słodyczy - zaśmiał się....
- Oj tam wszamaj - powedzialam i podałam mu.
- Dawno nie jadłam fasolek - powedziala biorąc fasolki .
- Ja tego nie znoszę nigdy nie trafiłem na coś dobrego ale ty masz rękę do tego. - powedzial a ja wzięłam jedna fasolke.
- Mmmmm mm tofi - powedzialam . Mamlajoc w buzi . - no weź - powedzialam.
- No dobra - wziol jedną i nie minęło sekundy a wypluł z buzi fasolke - wymiociny
Zaśmiałam się .
- to nawed nie jest śmieszne - powedzial biorąc cukierka ciogutki.
Cała droga minęła nam na miłych rozmowach . I wspomnieniach z dzieciństwa.
Przebrany się w szaty. I gdy pociog się zaczynała na stacji wyszliśmy z pociągu biorąc nasze kufry .
Przepływ przez jezioro było fajne oprócz tego że były same dzieci oprócz mnie i jeszcze kilku osób yo same dzieci .
Weszlsmy na wielkie schody a tam na nas czekała Pani dyrektor MaGonagal.
- Witam was drodzy... Za tymi drzwiami czeka was przbur do danego domu.. Grifidoru gdzie Pani Bobbling jest opiekunką domu. Hufflpafu gdzie opiekunką jest Pani sprut. Reveelconu gdzie opiekunem jest Pan Filus i Sliterin opiekunem jest Pan Horacy mam nadzieję że wasza nauka rozpoczęta będzie przygododą do końca życia - powedziala i otworzyła drzwi za pomocą ruszczki. Wielka sala a w 4 zedach były stoły domów . A na końcu sali nauczycieli. .
Podeszlismy do tiary gdzie stała na krześle profesor MaGonagal ją podpisa i z niej wyleciał tuba z osobami pierwszakami .
- Gdy kogoś wyczymam to proszę usiąść - powedziala i rozwinęła listę
Lista była w kolejność urodzenia ja byłam z 4 maja więc trochę to minie zanim ja będę. Za to Sam będzie pierwszy po jest z 1 maja.
- Sofia Derwud - powedziala Pani mała blodyką poszła i usiadła na krześle . Niemal nie tyknela tiara
- Grifidor- powedziala a stół Grifidoru zaczol pszczec I gwiazdki.
- Pfaff jak ja będę to laski staniki podejmują - zaśmiał się Sam a ja z nim... No coś sam był kobieca żem i nawd tego nie ukrywał
Było 15 dzieci przed nami z czego 5 trafiło do Grifidoru 8 do Hufflpafu a a dwójka do Reveelconu. .
- Sam Spencer - powedziala Pani
Sam się uśmiechnol do mnie i poszedł.
Siadł na krześle a tiara wykszyknela
- Grifidor- powedziala.
- Rozalia Cameron - powedzialam Pani a ja podeszłam do krzesła usiadłam Pani MaGonagal nałożyła mi tire.
- Oooo tegi umysł bardzo inteligentna... Szczera... Szlachetna pomocna ale nie wachajoca się zadać bólu gdy ktoś będzie chciał zadać coś w najbliższych.... Bardzo trudne ......... Odważna lamiajoce przepisy nie tylko szkolne....... SLITERIN - wykrzyknął a ja zawarłam chciałam do sama do przyjaciela . Połączyła się w stronę sama a on blado się uśmiechnął . Zeszłam że spółka a wiwat od stroju łu SLITERIN nie malal. Usiadłam zaraz z boku gdzie było wolne miejsce .
- Gratuluję - powedzila Dafne która siedziałam Przedemną
- Dziękuję - uśmiechnęłam się blado .