List
Droga Margaret
Jak można było się tego spodziewać nie trafiłam do Grifidoru mam za bardzo nie pochamowany temperament .. Sam tam trafił a ja do... Sliterynu.... Wiem sam się zdziwiłam ale jest ok dziś mój pierwszy dzień życzę mi powodzenia ... Mama w pracy dla t eng o pisze do ciebie opowiedz jej.... Kocham was
Rozalia
Wysłałam lis zaraz przed pościem pobiegać na błonie .... Wracam do pokoju jeszcze nikogo nie było nie dziwię się jest dopiero 6 a śniadanie jest do 8 więc pora się zbierać.... Po kąpieli ubrałam munurek byłam przyzwyczajona do mundura ale byłam zadowolona bo w Dum stragus jej o wiele bardziej cieszy. Spielam włosy w kucyk i poszłam na śniadanie z Samem się nie widziałam od przydziału zaraz po kolacji poszłam do dormitorijum z ulgą przyjelam fakt że mam sama pokój ....
Przed wielką sala stał Sam z Simusem Finegalem kojarzę go bo często bywa u ciotki nie podal mieszkania Sama.
-Hej - powedzialam .
- I oto jest nasza slizgonka- powedzial Sam .
- Nie kpij - powedzialam poprawiają krawat w barwach Sliterynu .
- Zawsze było Ci do twarzy w zielonym - powedzial Sam
- Jeszcze jedno słowo a zamienię cię na kupke popiołó - powedzial
- I jak jej się jezyczek zaostrzyl - powedzial Simus. -
- Tobie chyba też życie nie miłe - powedzialam zla.
- Odwieczny walka między Sliterynem a Grifidorem otwazam za otwartą - zaśmiał się Simus
- Ale jesteście głupi - powedzialam i poszłam w stronę stołu Sliterynu.
-Slizgon - krzyknął sam a ja miałam ochotę wruci i dać mu w twarz... Bardzo dobrze wiedziała że ja nie będę się n śpiewać z jego domu. Więc on będzie bawił się moim kosztem zobaczymy co robi jak zdadzą nam pierwsze referaty .
Usidzlam mniej więcej w połowie stołu gdzie było miejsce nadałam sobie kawy i zaczęłam robić tosta z czekoladą .
- Chyba sobie kochaniutka miejsca pomyliłas - powedzial głos bardzo przeslodzony jak na mój słuch połączyła na blodyką która miała więcej tapet na twarzy niż ja przez cały rok....
- Zdaje ci się - powedzialam wracając do śniadania . Kątem oka zobaczyłam że kilka osób mi się przygląda zdaje mi się że ta blodyką to królowa Slizgonow.
- Ty się chyba nie zapoznałs z regulaminem tej szkoły - powedziala
- regulamin szkoły ma 1895 pouktow i z każdym się zapoznałam a od 250-1800 jest co nam nie wolno i czego nie należy robić ale żadnych tych punktów nie ma że nie wolno mi siadać na tej o to ławce z dębu - powedzialam Popijając kawę .
Kilka osób pękło z śmiechu .
- Natchmiast wstań z tego
- powedziala bardzo piskliwie. Co zabolało ....
- Bardzo cię proszę zobacz czy cie nie ma gdzieś indziej niż ja jestm - powedziala.
On burknela I poszła .
- Toś jej powedziala - powedziala Brunetka a koło niej siedziala Dafne . - Jestem pans
-Rozalia - powedzialam
-Nie przejmuj się nią uważa się za nie wiadomo kogo..... - powedziala Dafne - I jak ci się podoba w Sliterinie
- Jets ok....
Pokochaj mnie
czwartek, 7 listopada 2019
środa, 16 maja 2018
Miniaturka 1
Tytuł : Gang
Wątki : Miłość , gang , przyjaźni rodzina
Osoby występujące : Sabrina - 21 letnia dziewczyna należącego do gangu narkotykowego.
Natt- przyjaciel od szkoły średniej Sabriny. Ma żonę i dziecko .
Karina - żona Nata i przyjaciółka.
Alan - syn Nati i Kariny
Ignacy , Eryk - osoby nalezajoce do gangu
Harry, Zayn, Pol, Teo - osoby nalezajoce do niego gangu .
-Justin - ma 22 lata zna Sabine jestem innym gadng .
Słońcem prazylo nie miłosiernie . Lipcow temperatura dala już w kość. Ukojenie dawało jedynie wieter. W wieczorne dni . W taki dzień zaczol się początek końca .
Sabrina jechała na motorze już kilka kilometrów w głębi lasu. Droga była równa i z asfaltu . Gdy w oddali zobaczyła dom. Zwolniła po chwili była na posesji po domu zaparkowala koło basenu .
Zdjela kask i zobaczyła dwó letniego chłopca o ciemnych włosach i niebieski oczach.
- Chodź do cioci - powedziala a on nie wpadł w jej ramiona . - tęskniłam - mówię a chlopiev się w nią tulil
-Sabrina - krzyknela Katrina. Rudo włosa dziewczyna zaczęła biec do niej - Boże myslalam ze juz cie nie zobaczę 1powedziala wtuloc się w nią .
- ale jestem - mówi i się uśmiecha. - musze wam opowiedzieć wszystow-mowiWs Sabrina .
-Choduzmy do domu - powedziala Katrina.
Obie kobiety weszły do domu z Alanem na rękach Sabina .
Przuwitala się z Nttem chodzili razie do szkoły. . Jest mężem Kateriny i ojcem Alana. .
-Ignacy Eryk - przwitala się z nimi
- Nareszcie.... Czekamy na ciebie tu już dwa tygodnie - mówi Eryk
-Nie było bezpiecznie bym mogła przyjechać . - mówi
-Ale teraz było - mówi Nott
-Nie wiem .. Jutro wyjeżdżamy ... Nie możemy się ukrywac przed tamtym - mówię - jutro rano wyjeżdżamy do portu - mówię
-Dobrze. - mówi Ignacy
-Więc chodzimy spać - mówi Katerina.
W tym samym czasie gang krew. Mialo zebranie.
-Więc wiemy jak się ona nazywa Sabrina ale nie wiemy jak wygląda wiemy tylko tyle że jest brunetką i ma tatuaż za uchem - mówi . - Harry.
- Mniej więcej - mówi Teo
-Jak ten tatuaż wygląda - powedzial Justin wszyscy na niego spojrzeli Pol dal mu zdjęcie .
-to jest jej progik - mówi
- Nie to tylko tatuaż ... Tatulazysa nam go w wskazał-mowi zayn
-Okej, przyjechał do domku w lesie jutro o 8 tam będziemy ... Ona ma być nie tyknieta . - mowi Justin.
-A reszta .. Wiemy że jest tam Ignacy , Eryk - mówi
- Róbcie ci chcecie ale ona ma być cała - mówi . I wychodzi.
Pov Sabrina
Kładę się do łóżka, a broń mam podppoduszką.
Zabili pierwszy raz jak miałam 15 lat. Był to o wiele starszy mężczyzna chciał zabić mnie i mojego młodszego brata . Miał wtedy 13 lata . Po 50 przestałam liczyć . Teraz mam 21 lat minęło 6 lat nadal pamiętam jak mój brat się przestraszył. Coś strasznego . Rodzice nas ostrzegali że tak będzie. Mój ojciec jest szfems gangu,, krew,, ja uciekłam nie chciałam tak życia w śmierci . Mam kilku przyjaciół którzy mi pomagają . Boję się każdego dnia ale to tylko przypomina o tym że życie mamie tylko jedno .
Obudziłam się o 6 i wiedziałam że już nie wstanę nie zasnę .
Gdy weszlam do łazienki zobaczyłam siebie. Ciemne oczy, ciemne włosy długie i Letko falowane.
Wzielam prysznic i ubrałam się w
Na udach zapielam pas z bronią oraz magazynami. .
Wyszłam z pokoju i podzlam na dół.
Zobaczyłam jak wszysty są ubrani i jeda śniadanie.
-Smacznego - mówi .
-Zawsze - pytam się Katrina.
-Nie dzięki - mówię bioroc kubek kawy. - Natt będziesz prowadził weźmiemy auto anty postrzalowe - mówię .
-Okej - mówi . - zbierajm się - mówie.
Zamykam dom i idę do garażu. Odwracam się do bramy i widzę jak auto parkuje a za nim kolejne .
-Szkoda do auta-krzyczy - krwiopicy są tu - mówię a wszyscy zaczynaj biegnoc . Słyszę za soba płacz. W domu Alan
- Alan - mowi Katerina
-W Siadaj ja pójdę - mówię a ona idzie. Do auta
Biegne domu i biorę Alana. Natt podjeżdża.
-jedzie tylnią bramą jakich zatrzymam w porcie jest 13 milionów.. Wyjedzie i nie kontaktujcee się że mną - mówi
-Sabrina - mówi Kayerina
-Jedzie - mówie I zamykam drzwi Natt wiem ze nie zatrzyma się bo wiem ze kocha ich dlatego go wybrałam nie zrezygnuje zycia żony i dziecka dla mnie reszt to dla mnie by zrobiła a le nie on.
Gdy auta krew wjeżdża na posesję uciekam za dom . Obrazy chwytam broń i przebijam opony by za nimi nie jechali i udaje mi się. Trzy auta stają woku mnie. Uśmiecha się. Zanim skończymy oni ucieknom . Wyjmuje z kurtki zasłonę dymna i żucam ją w auta i uciekam do szopy gdzie jest mój motor . Wkładam kask i wyjeżdżam z paskiem opon. Niestety jedne brunet szczela mi wwopnu i upadam ale na sekundę i obrazu wstaje mając broń w ręku.
Zdejmuje kaski
On we mnie celuje bronią a ja w niego.
-O dłuz broń - mówi głos za mną - ja kieruje splowe na głos za mną i odwracam sie tak bym miała ich obu na oczach .
-Fajny tatulaz- mówi blondyn. Ja nic nie mówię. Wiem że nie mam ucieczki . Chyba że ich zabije . Jest ich około 14 tylko nie wiem gdzie.
- Reszta opony zmienia - mówi Jeden z nich
Jak się uśmiecham i szczelam w bak z benzyną . Efekt jest następujący. Ja uciekam w stronę ogrodu a oni żucaja sie do basenu .
Biegnę ile sił w nogach.
-Stój - krzyczy I późnej słyszę strzał w górę. Oznacza to że jeżeli się nie zatrzymam zabije mnie. Gówno prawda. Ojciec chcę mnie całą nienaruszona. Nie mogą mnie tykoc. A ja ich tak. Chowam się za murem przeladuje magazynki .
Słysze szelest I kieruje tam broń stoi tam dwuch mężczyzn. Kieruje w nich bron. .
- Spadajcie z tad - mówie.
-Okje ale ty z nam - mówi brunet .
-Mała - mówi ktoś z drugiej strony stoję w roskroku i kieruje w 3 osoby bronią
- mała twoja pała - mówi
- Pewnie tak - mówi ktoś za mną i przykłada mi broń z tyłu głowy.
- Delikatnie połóż broń na trawie - mówi znajomy głos .
Wiem że nie mam wyjścia jestem otoczona. Puszczam broń ona opada na trawę.
-ręce do tyku - mówi a ja robię co mówi. - a teraz gazecie idźmy do auta - mówi
-Oczywiście - mówię on obraca mnie do siebie.
Ja pierdole myślę . To chlopka z którym postawił mi drinka w LA .
Od wracam się i idę do auta. Tam jedna czeka mnie nie miła niespodzianka . I wszystko do mnie doacier . Tylko jedna osoba wiedzilaw że tu będę przez kilka godizny. A potem miałam zniknąć na zawsze. Mój brat mój 19 letni brat .
-Posłuchaj - powiedział i gdy doszłam do niego miałam ochotę go walnąć osoba którą znalazłem przez życie, broniłam przed wsztykimki. ..... Zdradził mnie.
Wsiadlam do auta
-Jaka potulna - powedzial chlopka z którym piłam.
-Justin wysiadaj - powiedział Aleks moj brat.
- Jedziemy , a wy wymienci koła i jedzcie za mna - mówi Justin .
-Dalas czadu - mówi mój brat ja go ignoruje.
Do auta wsiadają jeszcze dwie osoby ja siedzę w srodku z kajkakami z tyłu . Po mojej lewej stronie siedzi Harry a po prawej Zayn . Kieruje Justin a Aleks siedzi w przodzie. Do rezydencji rodzicoe jest jakieś 4 godizny drogi więc sobie pomilczymy.
- Camila - mówi .
Pov Justin.
Sabrina siedział z tyłu nieco mnie to zaskoczyło że dziewczyna z którą bawiłem się dwie nocy wcześniej do niczego nie doszło jedynie kilka pocałunków. Była nie wina jak łza, delikatna nawed bym nie pomyślał że umie korzystać z broni. A tu prosze..... Szef ojciec Aleksa kazal mi znalesc ją , nie wiedziałem o nic nic a nic. Ale dlaczego nie wiem, kim ona jest ze nawed nie wolno zrobić jej ryski.
- Camila - powedzial Aleks odwracajac się do dziewczyny .
-Ty jeszcze kaca masz ona ma na imię Sabrina - mówi Harry.
- O proszę widzę że szef jest bardzo szczery.... Spoko mi też Gówno mówił - mówiła. Sabrina.
- Pracowałas dla niego? A to kumam nawaliłas i chce cie zabić - mówi . Zayn . Ona nie skomentowała tylko zamknęła oczy.
Po 3 godzinach drogi byliśmy na miejscu.
Pov nikt .
Bramy rezydencij się otwarły.
Justin zaparkował. Przed drzwiami. Wszyscy wyszli z auta a camila siedziala brała wdech. Kiedyś myślała że kocha to miejsce że czuję się świnie bezpiecznie as teraz boi się go. Nie czuję się bezpiecznie czuje strach .
-Chodz - mówi Zed. Ona wyszła zwarta uslyszlau szczekanie psa.
-Dogi - krzyknęła a jeden pies który biegł zwoliliz jakby szukal jedej osoby. Ona kucnela pies zaczol biegnąc w jej stronę. O mało sie nie wywyrucila gdy pies na nią naskoczył.
-Dogi - zaśmiała się.
-Idziemy - mówi Harry. .
A justin się dziwi zna tego psa i jeszcze nannikogo tak nie reagował.
Sabrina idzie na ugietych kolanach boi się tego spotkania ale tego nie okazuje .
- Gotowa - pyta Aleks
ONA go ignoruje ale staje przed drzwiami do salonu .
- Kajdanki - Mówi Sabeina . I wychyla ręce.
Justin spojrzał na Aleksa pytająco na niego. On kiwnol glowa. Podeszedł do niej złapał za nadgarstek i poczeka jakby prod. Wziol kajdanki a ona rozmasowalal obolałe miejsca i nacisnelan klamkę.
Gdy weszła pewnym krokiem stanela w połowie sali, był to duża sala balowa. IZABELLA matka Sabriny z wrażenia upuscila kieliszek z wodą. Sabriny prychnela na jej reakcje.podeszla do niej i jaj przytulił. Jusyin I reszta nic z tego nie rozumiała.
- Stefano - powiedział do kelnera - ogłos że jutro się odbędzie Ball z okazji wruceniaw moje curki do Domu - powedzial Ojciec. - Camila - powedzial
Wszyscy byli w szoku łącznie z Justinem. Curka , Niki nie wiedziała ze on ma córke.
-Daruj sobie co. Jestem tu niecale 10 minut mam dość - mówi . Robioc krok w tył . - Będę u siebie - mówi i wychodzi.
-Camila - krzyczy za nią matka ona odwraca się kilka kroków przed justinem
¬ Po co to wszytko , gdy uciekłam zostawiłam lis mówioc że nie chce tak żyć ze nie nawidze was, nie nawidze a wy uparcie się że mam wruci. - mówi i szybkoss wchodzi
- Macje jej pilnować - mówi Szef .
- Musisz to robić - pyta żona. - ona się nas boi, - mówi - po co ten bal żeby pokazać że jesteśmy super. Oboje wiemy że nasza rodzina nie będzie na pokaz a tym bardziej ba Camilla. - mówi .
- Zobaczymy - mowi .
Pov Justin
-Aleks - powiedziałem wchodzą za nim dopokuju.
Aleks się odwrucil i popatryzkpna mnie
-Czemu mi nie powiedziałeś że masz siostre - powiedziałem
-Ojciec powiedział że mam nic nie mówić do póki nie wruci do domu - mówi .
-Znamy sie 2 lata - mówię
-Camila uciekła 3 lata temu - mówi
-Ale jak,ona z tąd uciekla, nie da się stąd wyjść niezauważalnie - mówię. On na mnie spojrzał. .
-Gdybyś ja poznal wtedy , zakochal byś się w niej. Nie winna delikatnie , ale wszystko się zmieniło w jej 18 urodziny ojciec na balu kazał jej zabić mężczyznę to miała być inicjacja . Zmieniłam się w w zimna suke. Ja to widziałem i chciała uciecuiu uciekał wykorzystała ochroniarza który miał ją pilnować . Rodzice myśleli że ją porwali jak się okazało zostawiła list a potem zobaczysmy filmik na którym poszczela ochroniarza który jak stwierdził zakochal się w niej. Uciekła na 3 lata a ja ja zdradziłem powiedziała ze będzie w tym domku i ją zdradziłem . Miała znikonczna zawsze ale ja ją zdradziłem - mówi stojąc tyłem do mnie odwrucil się i powiedział - nie ufaj jej jak nie wiesz czy moim prawdę czy kłamie.
Pov Camila
Weszłam na 3 piętro pchenlam drzwi i zobaczyłam sypialnie w kolorze szarym i Letko fioletowym. Były zdjęcia był komputer było wszystko. Nie czulam siestusjak w domu..
Zamknęłam drzwi na klucz i poszlam do łazienki . Wzięłam prysznic. Przebrialam się w
Gdy czesalam wlosy ktoś zapukal
- Camila otwieraj - mówi Aleks ignoruje go. Nie mam zamiaru z nim gadać . - ojciec cię wzywa - mówi .
Pov Justin
-Wy domku był ktoś jeszcze - pytam siedzac za biurkiem Popijając Wiski
- na pewno tak ale nie wiem ilu.... Widzialem tylko jak Camilla biegnie do auta z dzieckiem - mówie . -
-Dziecko - pyta
-Tak
-Ile mialo lat.
-Nie wiem ale Tak na oko 2/3 - mówię
-Jeżeli ona była w ciąży - mówi. Pod nosem.
- Widzialem te mężczyznę Blodyn - mówie
-Ona by nie zostawiła swojego dziecka - mówi.
- Nie wiem ale ona poswiecial się dla niego.... Uratowala je - mówie
-Tak-mówi
Ktoś wchodzi do pokoju i Siadaj na fotelu . Camilla zakłada nogę na nogę. Nic nie mówi. Jej czarne loki opadajo na czarną skórzaną skure.
-Jesteśmy - mówi Aleks zamykając drzwi. Siada koło Camile po drugiej stronie.
-A wiec raczej nam powiedzieć gdzie byłaś prze 3 lata - mówi. Szef deliktanie. Ona patrzy na niego ale nic nie mówi. Ręce zakłada na piersi. Patrzy na niego wyczkujoaco.
-Cami - mówi zdrobniale - córeczko - mówi troskliwy głosem pierwszy raz słyszę coś takiego ale na camila nic nie robi nie mówi Nic na nic. Jej wyraz tearzy zmienia się na irytacjie.
-Nie powiesz - pyta ona nic..
- Jutro odbędzie się Ball z okazji twojego powrotu, wybierz suknie. - mówi a Camila nic nie robi.
- jeszcze kedno kim jest to małe dziecko które było z tobą - mówi a ona nic kompletnie nic.
Nic nie łączy te dziewczyny jedna z klubu a teraz ta. Zimna. Obojętna.
-To twoje dziecko - mówi szef - dla tego uciekles bo byłaś w ciozy z Charlim-mowi.
Camila zaczęła sie śmiać
-Sam to wymyśliłes czy ktoś ci pomógł - mówi i wychodzi.
- Pilnujcie jej - mówi.
Pov camila
Skoro już tu jestem zrobię sobie wycieczkę. Ten dom to nie dom tylko pałac . Ma 4 piętra. Pierwsze piętro tam zazwyczaj odbywają się bale. Jest tam kuchnia i kilka pomieszczeń. Oraz basen i siłownia. .
Drugie piętro to sala treningowa, biblioteka , kabinet ojca reszta pięter to sypialnie ja mam na 3. Ale zeszłym do kuchni. Wezzlam tam i zastałam Harego i kilku podobnych z dziś. Gdy weszłam, rozmowy ucichły.
Podeszłym do lodówki i wzielam wodę i wyszłam . Nie miałam zamiaru spędzać czasu z nimi .
Gdy wychodziłam minęłam się z Aleksem. Złapał mnie za reke . Spojrzałam na niego. Zimnym wzrokiem. Było to dla mnie trudne bobnie wiedziałam czy mogę mu ufać. Czy nie.
-Camila - mowi ja wyrywam nadgarstek i idę dalej . Ale słyszę że ktoś za mną idzie obracam się o widzę Harego i Zed na czele z Justinem.
-Mamy cię pilnować - mówi Zed.
Ja się uśmiecham.
- a rozumiem ostatnio przydzielono mi jednego i nie dał mi rady. Uuff jakie szczęście że dwójka z was mają żony a jednen zzwas dziecko w drodze - mówi i podchodzę do nich - zabawne że ja wiem o was wszystko a wy o mnie nic. Tylko tyle że jestem córka waszego szefa. Ja wiem do czego jesteście zdolni a wy nie wiecie czy będę w stanie zabić was - mowie i idę do siebie.
Zdejmuje kurtkę i buty . Ale po cheiki drzwi sie otwierają. Wchodiz Justin
- No chyba nie będziesz mnie tu też pilnować - mówię .
- Polecenie z góry co zrobić - mówi siadając na fotelu odsuwajac kurtek ukazujac pistolet. .
Nie skomentowałam tego miałam to gdzieś.
Wzięłam rzeczy i poszlam do łazienki przegrałam się w
I poszkam spać wiedzukamw ze Katerina i reszta jest już daleko odemnie i już nikt nie znajdzie. Nawed ja. Z jednej strony cieszyłam się bo będę besoieczni i będę mieli wsoaniale życie a z drugiej straciłam ich. Ale są bezpieczni i to się liczy.
Jak zwykle o 6 obudziłam się równo o 6. Otworzyłam oczy i zobacyzkam Justina jak przegląda coś na tekefonie. Zaczęłam się śmiać on na mnie spojrzał.
-Zabawne-mowie
-Co jest zabawne - mówi
- Mog byś być teraz na jakieś misi która kazał ci moj ojciec wukonac a jesteś tu pilnujesz dziewczyny jakbym zaraz miała uciec - powedzialam o poprawił się na fotelu i powedzial.
- Zabawne jest to że kilka dni temu poznałem, zabawną , mądra dziewczynę a teraz poznaje dziewczynę która potrafi zabić z zimna krwią - mówi - za pół godizny jest śniadanie - moei i wychodzi.
Jego słowa hucza mi wy głowie zastanawiam się czy to jest prawda czy próbuje mnie znani polować
Wstaje z łóżka i ide do łazienki
Ubieram na siębie.
I poszlam na śniadanie. Wszyscy już tu byli. Najwarzniejszeosobu w gangu. Moj ojceco ojciec Justina i on sam kilka nowych osób których nie znam. I mój brat. Siadam przy stole i zaczynam od kawy .
-Moze zaczniesz od soku - mówi mama a wystarczy moje jedno spojrzenie a ona nic nie mówi. Patrzę na Justina który siedzi na przeciwko mnie.
Gdy juz miałam mówić jakoms kosliwom uwage . Drzwi się otwierają i wchofiz Charlie.
Siada kolomnie ja na niego patrzę on patrzy na mnie.
-Witaj Camilla - mówi do mnie ja patrzę w jego niebieskie oczy.
-Witaj Chari - mówię wiedząc zeżwszytscy na nas patrzą i obserwują. Ściągnięcie tu Charliego Mam na celu sprowakowaniu mnie
Jem śniadanie w spokoju i ciszy atmosfera jest gęsta. Ma tak próbuje rozluźnić atmosferę ale nikt nie chcę podjąć konwersacji
- Camila prześlę suknie o 18 bal zaczyna się o 20. Chyba nie muszę wspominac o manierach-mowi matka i wstaje z kilkoma starsztmi osobami .i wychodzi. Gdy widzę jak drzwi się xamykajs . Zostajemy przy stole ja justin mój brat i Charli oraz Harry.
-Co jest grane - mówię. A Aleks się na mnie patrzy - nie udawaj. Po co ojciec mnie sprowadził. Przez trzy lata wysłała pojedyncze osoby as wczoraj 15 osób - mówię
- przez trzy lata zabiłas każdego kto ojciec wyslal. Uzbiera się że 60 osób . - mówi Aleks- a wczoraj też byś nas pozabijala gdyby nie to małe dziecko . - powedzial. - uratowałs go i trwają bade ,-mowi a ja na niego patrzę. Chcę mnie sproekokwac.
-Pozdeoe a Lucy - mówię i wstataje.
- Odwala sie od niej - mówi Aleks.
- bo co - mówię chardo. - zdradziłes mnie a ja tego nie za pomne - mówię i wychodzę.
poniedziałek, 19 lutego 2018
Rodzial 1
Brunetka wyszła z limuzyny i stanęła przed pen hazlem.
- Stefanie weź moje bazarze do mojego apartamentu - powedziala do kamerdynera. Zalozylam okulary i odważnym krokiem poszła w stronę widy. Wyjela telefon z torebki od prądy i wykrycila numer do swojej przyjaciółki Any.
- Jestem już - powedzialap naciskając numer 14 - padam z nug - powedziala
- Szczerze mowic nie zazdroszczę Ci tego co czeka cię w ciągu yego miesiąca - powedziala
- Ja sobie tez - powedziala
- Jak za starych dobrych czasów co... NoNwieszN jak liceum - powedzila a Camial się zamyslila
- Te cheule już nie wruca - powedzila i weszła do swojego aparyemetu. - ale będę nowe - powedziala
- Minęło 7 lat a ty się nie ugielas - powedziala a camila zdjela okulary .
- I nie zamierzam nie widziałam go do tej pory za kilka dni mam spodkiem biznesowe oczywiście - powedzila siadając na kanapie sciogajoc szpilki .
- To bez sensu ... On nadal cię kocha mówił mi to Tomas a ty..... Sama nie wiem raz tak
- Skacz nie wiem o co ci chodzi ale nie przyjechałam do Nowego Jorku dla niego Okej... I ty dobeze o tym wiesz
- Wiem wiem... Powodzenia - i się rozloczyla.
W tym samu momencie u Bler
Camilla Comer kobieta sukcesu! Jak do naszą media z LosaLos Angeles Dziś Pana Camila przyjechała do Nowego Jorku i spędzi tu cały miesiąc ..... Pana Camila A chęcią przyjmie nanstarza praktykatke. Chętnych zapraszamy na spotkanie jutro o godzinę 11 w jej apartamentcie na Manhattanie.
- To moja szansa - powedziala Bler do seryny.
- Chcesz byc u niej na starz - spytała przeglądając Woga.
- No tak, nie chcę być u matkimnam praktykach che osiągnąć cos sama bez Chucka bez matki - powedziala
- Więc zalatwione jutro Pana Camial będzie miała praktykę marzeń - powedzilam seryny.
W tym samym Momencie Chuck i Lili .
- Camila przyjechała na miesocm do Nowego Jorku.... Za dwa dnisz z nią spotkanie nie zepsuje tego...... Musi kupić te udziały - powedzila Lili
- wiem spokojnie - powedzial Chuck.
Camilla
- Pani prezes Pani Wofles zapislaz się na jutrzejszą spotkać - powrdziala asystentka Amelia
- Dziękuję Amelio-poweiedziala przeglądając paieryp - proszę cie potwierdź moje spotkać z Panem Lopez - powedziala
- Oczywiście - powedziala - Pana Hafry dzwoniła i zaprasza Panią na bakiet dziś wieczorem u niej wwapratemacie.
- Potwierdź moją obecnoas - powedziala - powrdz że przyjdę z przyjaciółką - powedziala
Camila sięga po telfon i zadzwoniłam do Any
- Proszę cię idz zemna na bakiet do liki - wieczorm o -20 wyślę po ciebie lizmuzyn
- No dobra - powedziala
Camila odłożył a papiery i poszla pod prysznic nie miała a ni siły na ten bakiet ale musiala się na nim pokazać... Zamierza kupić 10% udziałów Chuck i musiała to wynegocjować ale ma na to miesiąc .
Zadzwoniła po jej stylistke i o 20 wyglądla świetnie ..... Jak i Any
- Goyowa - spytał Any
- Tak - powedziala .
Sukienka Any
- Ładna suknia - zaśmiała Się Any - wyglądasz seki
- Wiem- powedziala- ty też - powedzial naciskając wide .
Suknia Camila
Bakiet
Bakiet był haretatywny. Można było odac datek na fundację dla dzieci porzucony przez rodzinę.
Any I Camila wyszły z limuzyny paparazzi naeobili im zdjęć a potem weszły do sali bakiet wiej. Camila zobaczyła Eryka przy barze.
- nie wiedziałam że on ty będzie - powedziala do Any Camila
- Spokojnie jest tu - powrdziala - szampana - poszły do stolika z alkoholem wzięli po lampce szampana .
- Camila - powedziala Lili podchodząc do niej z Rufusem
-Lili miło cię widzę .... A to pewnie moz -powedziala Camilla
- Tak Rufus to jest Camila Camer Camilo to mpj moz
-Miło cię poznać... MamMnadzjeMa ze jesteś już ostatnim mężem Lili - wszyscy sie zasmiali
- o tak to już mojm ostatni - powedziala i pocałowała Rufus a w policzek .
- Miło było poznać - powrdziala Camila
- Muszę się napic - powedzilam do Any poszlu do barku... Gdzie wzięli sobie po szampanie.
- Witam piękne panie - powedzial do nich Eryk.
-Kope lat Eryk - powedziala Any i pocałowała go w policzek Camila się odwrucila
- Czesic- powrdziala bez zbędnych czułości .
- Jak zawsze olśniewająca - powedzial Eryk paczoc na nia.
- Pójdę poszukam Tomasa - powedziala Any
Camila przeknela Any że zostawiła ją z nią .
- Przepraszam ale muszę zadzwonić - powedziala Camila
- Oboje wiemy że musisz mu zadzonicz tylko uciekasz - powedzial Eryk.
Camila napila się łyka i połączyła na niego.
- Nie jestem tobą by uciekac przez samą sobą - powedziala wymijajocw go poszła do toalety . Wrucilam po chwili obrazu poszla porozmawiać o fundacja czy porazmwac z różnymi ważności ami.
- nic się nie zmieniły - powedzial Eryk do to masa paczoc na pewną kobiet która kilka latltemu skradl mu serca .
- No nic a nic - powedzial Tomas
- kochanie idziemy załączyć - powedziala Any .
- Tak kochanie - powedzial Tomas biorąc za reke swoja żonę za reke .
Eryk paczyl na Tomasa i Any i się zastanawiał czy gdyby nie ten dzień który zmienil ich życie to by razem byli razem . U byli razem z Camilla. Pamiętał dziedzictwa którym zrozumiał że się w niej zakochal
To było w drugiej liceum gdy Camila weszła na salę gdzie trwał bal Wrocław błękitnej sukni i spojrzała na niego uśmiechnęła sie delikatnie do nieg wtedy poczuł że nie jest mu obojętna oraz ze czuje do niej coś więcej niż przyjaźń .
Zaczol sów zastanawiać co się z nim dzieje ze zaczol spedzac z nia więcej czasu az zrozumiał że kocha ją ....
A teraz nawed nie są przyjaciółmi.
Nastempny dzień .
Camila dziś mi
- Stefanie weź moje bazarze do mojego apartamentu - powedziala do kamerdynera. Zalozylam okulary i odważnym krokiem poszła w stronę widy. Wyjela telefon z torebki od prądy i wykrycila numer do swojej przyjaciółki Any.
- Jestem już - powedzialap naciskając numer 14 - padam z nug - powedziala
- Szczerze mowic nie zazdroszczę Ci tego co czeka cię w ciągu yego miesiąca - powedziala
- Ja sobie tez - powedziala
- Jak za starych dobrych czasów co... NoNwieszN jak liceum - powedzila a Camial się zamyslila
- Te cheule już nie wruca - powedzila i weszła do swojego aparyemetu. - ale będę nowe - powedziala
- Minęło 7 lat a ty się nie ugielas - powedziala a camila zdjela okulary .
- I nie zamierzam nie widziałam go do tej pory za kilka dni mam spodkiem biznesowe oczywiście - powedzila siadając na kanapie sciogajoc szpilki .
- To bez sensu ... On nadal cię kocha mówił mi to Tomas a ty..... Sama nie wiem raz tak
- Skacz nie wiem o co ci chodzi ale nie przyjechałam do Nowego Jorku dla niego Okej... I ty dobeze o tym wiesz
- Wiem wiem... Powodzenia - i się rozloczyla.
W tym samu momencie u Bler
Camilla Comer kobieta sukcesu! Jak do naszą media z LosaLos Angeles Dziś Pana Camila przyjechała do Nowego Jorku i spędzi tu cały miesiąc ..... Pana Camila A chęcią przyjmie nanstarza praktykatke. Chętnych zapraszamy na spotkanie jutro o godzinę 11 w jej apartamentcie na Manhattanie.
- To moja szansa - powedziala Bler do seryny.
- Chcesz byc u niej na starz - spytała przeglądając Woga.
- No tak, nie chcę być u matkimnam praktykach che osiągnąć cos sama bez Chucka bez matki - powedziala
- Więc zalatwione jutro Pana Camial będzie miała praktykę marzeń - powedzilam seryny.
W tym samym Momencie Chuck i Lili .
- Camila przyjechała na miesocm do Nowego Jorku.... Za dwa dnisz z nią spotkanie nie zepsuje tego...... Musi kupić te udziały - powedzila Lili
- wiem spokojnie - powedzial Chuck.
Camilla
- Pani prezes Pani Wofles zapislaz się na jutrzejszą spotkać - powrdziala asystentka Amelia
- Dziękuję Amelio-poweiedziala przeglądając paieryp - proszę cie potwierdź moje spotkać z Panem Lopez - powedziala
- Oczywiście - powedziala - Pana Hafry dzwoniła i zaprasza Panią na bakiet dziś wieczorem u niej wwapratemacie.
- Potwierdź moją obecnoas - powedziala - powrdz że przyjdę z przyjaciółką - powedziala
Camila sięga po telfon i zadzwoniłam do Any
- Proszę cię idz zemna na bakiet do liki - wieczorm o -20 wyślę po ciebie lizmuzyn
- No dobra - powedziala
Camila odłożył a papiery i poszla pod prysznic nie miała a ni siły na ten bakiet ale musiala się na nim pokazać... Zamierza kupić 10% udziałów Chuck i musiała to wynegocjować ale ma na to miesiąc .
Zadzwoniła po jej stylistke i o 20 wyglądla świetnie ..... Jak i Any
- Goyowa - spytał Any
- Tak - powedziala .
Sukienka Any
- Ładna suknia - zaśmiała Się Any - wyglądasz seki
- Wiem- powedziala- ty też - powedzial naciskając wide .
Suknia Camila
Bakiet
Bakiet był haretatywny. Można było odac datek na fundację dla dzieci porzucony przez rodzinę.
Any I Camila wyszły z limuzyny paparazzi naeobili im zdjęć a potem weszły do sali bakiet wiej. Camila zobaczyła Eryka przy barze.
- nie wiedziałam że on ty będzie - powedziala do Any Camila
- Spokojnie jest tu - powrdziala - szampana - poszły do stolika z alkoholem wzięli po lampce szampana .
- Camila - powedziala Lili podchodząc do niej z Rufusem
-Lili miło cię widzę .... A to pewnie moz -powedziala Camilla
- Tak Rufus to jest Camila Camer Camilo to mpj moz
-Miło cię poznać... MamMnadzjeMa ze jesteś już ostatnim mężem Lili - wszyscy sie zasmiali
- o tak to już mojm ostatni - powedziala i pocałowała Rufus a w policzek .
- Miło było poznać - powrdziala Camila
- Muszę się napic - powedzilam do Any poszlu do barku... Gdzie wzięli sobie po szampanie.
- Witam piękne panie - powedzial do nich Eryk.
-Kope lat Eryk - powedziala Any i pocałowała go w policzek Camila się odwrucila
- Czesic- powrdziala bez zbędnych czułości .
- Jak zawsze olśniewająca - powedzial Eryk paczoc na nia.
- Pójdę poszukam Tomasa - powedziala Any
Camila przeknela Any że zostawiła ją z nią .
- Przepraszam ale muszę zadzwonić - powedziala Camila
- Oboje wiemy że musisz mu zadzonicz tylko uciekasz - powedzial Eryk.
Camila napila się łyka i połączyła na niego.
- Nie jestem tobą by uciekac przez samą sobą - powedziala wymijajocw go poszła do toalety . Wrucilam po chwili obrazu poszla porozmawiać o fundacja czy porazmwac z różnymi ważności ami.
- nic się nie zmieniły - powedzial Eryk do to masa paczoc na pewną kobiet która kilka latltemu skradl mu serca .
- No nic a nic - powedzial Tomas
- kochanie idziemy załączyć - powedziala Any .
- Tak kochanie - powedzial Tomas biorąc za reke swoja żonę za reke .
Eryk paczyl na Tomasa i Any i się zastanawiał czy gdyby nie ten dzień który zmienil ich życie to by razem byli razem . U byli razem z Camilla. Pamiętał dziedzictwa którym zrozumiał że się w niej zakochal
To było w drugiej liceum gdy Camila weszła na salę gdzie trwał bal Wrocław błękitnej sukni i spojrzała na niego uśmiechnęła sie delikatnie do nieg wtedy poczuł że nie jest mu obojętna oraz ze czuje do niej coś więcej niż przyjaźń .
Zaczol sów zastanawiać co się z nim dzieje ze zaczol spedzac z nia więcej czasu az zrozumiał że kocha ją ....
A teraz nawed nie są przyjaciółmi.
Nastempny dzień .
Camila dziś mi
wtorek, 13 lutego 2018
Bohaterowie
Bohaterowie :
Camilla
Poważna biznes women. Lat 26. Jest bardzo poważna w świece biznesu . Zodzi silna ręką, ma sieć hoteli w Los Angeles.
Bler
Lat 20
Nat
Lat 20
Chuck lat 20
Mąz Lili Rufus
Matka Bler pana Wofles
Lili żona Rufus a.
Ojciec Bler były mąż Pana WoWofl
Dan 20lat
Camilla
Poważna biznes women. Lat 26. Jest bardzo poważna w świece biznesu . Zodzi silna ręką, ma sieć hoteli w Los Angeles.
Bler
Lat 20
Nat
Lat 20
Chuck lat 20
Mąz Lili Rufus
Matka Bler pana Wofles
Lili żona Rufus a.
Ojciec Bler były mąż Pana WoWofl
Dan 20lat

Serena 20lat
Eryk lat 26 stara miłość Camila
Wiec zapraszam na opowiadanie
poniedziałek, 29 stycznia 2018
Rodzial 1
Ceremonia przydziału....
Pov Rozali
- Gotowa - Spytała Margaret wchodząc do mojego pokoju . Była bardzo podobna do taty te same niebieskie oczy i ten sam charakter.
- Tak.. Już spakowana - powedzialam.
- Wiesz... Może to nie dobra decyzja związana z przeniesieniem do szkoły ale w Dum stragus tam by ci wszytko przypominało jego.... Wiesz o tym - powedziala podchodząc do mojego łóżka i usiadła na mnie kolomnie .
- Wiemy... Rozumiem - powedzialam .- Tylko zastanawiam się jak to będzie.. Nie wiem do jakiego domu mnie przydzielą.
- Roz - powedziala - spokojnie nie bój się - powedziala - Kocham cię. - powedziala i mnie przytulił .
- Dzięki że idziesz ze mną na dworzec - powedzialam
-Nie ma sprawy - powedziala. - przbiesz się czekam na dole - powedziala i wyszła.....
Wzięłam rzeczy której miałam już naszykowalam wczoraj wieczorem .
Ubrałam się.
Poszłam na dół a Margaret byka już gotowa do wyjścia . Z mamą pożegnałam się wczoraj wieczorem bo dziś musiała iść do pracy z rana .
Moja mama była energiczną kobieta była wesoła potrafiła podnieść na duchu jak Margaret .
- Sam ma na nas czekać przy przejściu - powedziala .
Teleportowalismy się prze jakąś uliczkę .
- chodzi - powedzialam i chwyciła swój kufer . Po chwili byliśmy przy przejściu .
- Sam - powedzialam I się przytulam nie widziałam go całe lato.... On też się przenosi ....
- Widzę że się stęskniłas - powedzial przytulajac mnie.
- O tak - powedzialam śmiejąc się
- Chodźmy już bo jest 10:38
- W cześć Margaret - powedzial sam
- Hej - powedziala
Ja z Margaret prześlemy pierwsi przez mur. I zobaczyłam czerwoną lokomotywe . Była duża wręcz ogromną . Szklila się niczym połysk na niebie.
- Robi wrażenie prawda - powedzial Sam.
- Tak - powedzialam
- Roz - zaczęła Margaret
-Idę poszukać wolnego przedziału - powedzial Sam.
- Będę tęsknić - powedziala - uważaj na siebie pisz do mnie chociaż raz w tygodni dobrze - powedzial
- Oczywiście - powedzialam i się do niej Przytulilam . W szkole zawsze trzymalismy razem i z Samem .
- Zobaczymy się na święta - powedziala
- Tak....
- Idzi już bo w końcu się rospłacze - powedziala .
- Kocham cię - powedzialam ściskając ja z całych sił .
- Ja ciebie też Roz - powedziala.
Wzięłam swój kufer i połączyła na nią ostatni raz i weszłam do lokomotywy .
Dość szypko znalazłam Sama pomógł mi włożyć kufer na półkę . .
- Teraz będzie inaczej co - powedzial
- Raczej tak.... Howart to nie Dum stragus - powedzialam . Paczoc przez okna. Dzieci zegnaly się z rodzicami matki płakali . A ojcowie byli dumni . To było widać .
- Roz - spytał Sam a ja na niego połączyłam. - przykro mi z powodu twojego ojca wiem że kochałas go... Jak będziesz się chciała wypłakac to ja jestem - powedzial
- Jesteś wspaniały - powedziala i się do niego Przytulilam był jak brat jak najlepszy przyjaciel . Nie których życzy nie mówiłam Margaret typu że tęsknię za ojcem czy coś w tym stylu bo wiem że ona też tęskni i nie chciałam jej obarczac tym.... A Sam zawsze umila wysłuchać. I za to go kocham.
- Jestem ciekaw gdzie trafimy - powedzial.
-zależy to od naszych cech - powedzialam
- Jak myślisz gdzie będziesz - powedzial
- Nie wiem... A ty - spytałam
- Nie wiem... Ale ty masz wszystkie cechy jesteś odważny , abitna, szczera, pomocna , - powedzial
- Obiecaj my sobie za jak nie będziemy razem w domu to nic nie zmieni - powedziala .
- Oczywiście że to nic nie zmnieni - powedzial .
- Zawsze i na zawsze -
- Zawsze i na zawsze - powtórzył a ja się uśmiechnęłam .
- Jestem głodna idę poszukać tego wózka chcesz coś - spytałam
- Ciastko dniowe - powedzial a ja poszłam . W stronę początku wagonu. Ogólnie w pociągu panował gwar śmiechu i rozmów . Nie dziwię się jeszcze rok temu każdy bal się jechać do szkoły czy tu do Dum stragus. A teraz każdy cieszy . Przez moją nieuwagę na kogoś wpadlam .
- Przepraszam .. - powedzialam do Blodykni
- Nic się nie stało - powedzial - nie kojarzę cię
- Jestem nowa przeniosłam się z Dum stragus - powedzialam
- A no tak coś się obiło mi o uszy . - powedzialam - chcesz do nas dołączyć znaczy do mnie i do moich przyjaciół - powedziala
- nie jestem z Przyjacielem - powedzialam - a wiesz może gdzie jest wózek z jedzeniem - spytałam
- Za tym Wagonem - powedzialam - jestem Dafne - powedziala
- Rozalia - powedziala i się uśmiechnelam poszłam do wózka .
- Co dla ciebie kochaniutka - powedziala starsza Pani już o siwych włosach ale przyjaznych oczach.
- Poproszę dwa ciastka dniowe , czekoladę , cukierki ciogutki i może fasolki wszystkich smaków. - powedzialam
- Ktoś tu ma smaki na słodycze - powedziala ja się do niej uśmiechnęłam. Podała mi siateczke
- 14 sykli - powedziala ja wyjąłem z kieszeni i jej dałam wręczyłam pieniądze.
- Dziękuję - powedzialam i odeszła nie zajmując kolejki .
Wrucilam do przedzialu a tam sam siedział z książką w ręce
- Wyślij kobiet po ciastko dniowe przyniesie całą siatkę słodyczy - zaśmiał się....
- Oj tam wszamaj - powedzialam i podałam mu.
- Dawno nie jadłam fasolek - powedziala biorąc fasolki .
- Ja tego nie znoszę nigdy nie trafiłem na coś dobrego ale ty masz rękę do tego. - powedzial a ja wzięłam jedna fasolke.
- Mmmmm mm tofi - powedzialam . Mamlajoc w buzi . - no weź - powedzialam.
- No dobra - wziol jedną i nie minęło sekundy a wypluł z buzi fasolke - wymiociny
Zaśmiałam się .
- to nawed nie jest śmieszne - powedzial biorąc cukierka ciogutki.
Cała droga minęła nam na miłych rozmowach . I wspomnieniach z dzieciństwa.
Przebrany się w szaty. I gdy pociog się zaczynała na stacji wyszliśmy z pociągu biorąc nasze kufry .
Przepływ przez jezioro było fajne oprócz tego że były same dzieci oprócz mnie i jeszcze kilku osób yo same dzieci .
Weszlsmy na wielkie schody a tam na nas czekała Pani dyrektor MaGonagal.
- Witam was drodzy... Za tymi drzwiami czeka was przbur do danego domu.. Grifidoru gdzie Pani Bobbling jest opiekunką domu. Hufflpafu gdzie opiekunką jest Pani sprut. Reveelconu gdzie opiekunem jest Pan Filus i Sliterin opiekunem jest Pan Horacy mam nadzieję że wasza nauka rozpoczęta będzie przygododą do końca życia - powedziala i otworzyła drzwi za pomocą ruszczki. Wielka sala a w 4 zedach były stoły domów . A na końcu sali nauczycieli. .
Podeszlismy do tiary gdzie stała na krześle profesor MaGonagal ją podpisa i z niej wyleciał tuba z osobami pierwszakami .
- Gdy kogoś wyczymam to proszę usiąść - powedziala i rozwinęła listę
Lista była w kolejność urodzenia ja byłam z 4 maja więc trochę to minie zanim ja będę. Za to Sam będzie pierwszy po jest z 1 maja.
- Sofia Derwud - powedziala Pani mała blodyką poszła i usiadła na krześle . Niemal nie tyknela tiara
- Grifidor- powedziala a stół Grifidoru zaczol pszczec I gwiazdki.
- Pfaff jak ja będę to laski staniki podejmują - zaśmiał się Sam a ja z nim... No coś sam był kobieca żem i nawd tego nie ukrywał
Było 15 dzieci przed nami z czego 5 trafiło do Grifidoru 8 do Hufflpafu a a dwójka do Reveelconu. .
- Sam Spencer - powedziala Pani
Sam się uśmiechnol do mnie i poszedł.
Siadł na krześle a tiara wykszyknela
- Grifidor- powedziala.
- Rozalia Cameron - powedzialam Pani a ja podeszłam do krzesła usiadłam Pani MaGonagal nałożyła mi tire.
- Oooo tegi umysł bardzo inteligentna... Szczera... Szlachetna pomocna ale nie wachajoca się zadać bólu gdy ktoś będzie chciał zadać coś w najbliższych.... Bardzo trudne ......... Odważna lamiajoce przepisy nie tylko szkolne....... SLITERIN - wykrzyknął a ja zawarłam chciałam do sama do przyjaciela . Połączyła się w stronę sama a on blado się uśmiechnął . Zeszłam że spółka a wiwat od stroju łu SLITERIN nie malal. Usiadłam zaraz z boku gdzie było wolne miejsce .
- Gratuluję - powedzila Dafne która siedziałam Przedemną
- Dziękuję - uśmiechnęłam się blado .
Moja mama była energiczną kobieta była wesoła potrafiła podnieść na duchu jak Margaret .
- Sam ma na nas czekać przy przejściu - powedziala .
Teleportowalismy się prze jakąś uliczkę .
- chodzi - powedzialam i chwyciła swój kufer . Po chwili byliśmy przy przejściu .
- Sam - powedzialam I się przytulam nie widziałam go całe lato.... On też się przenosi ....
- Widzę że się stęskniłas - powedzial przytulajac mnie.
- O tak - powedzialam śmiejąc się
- Chodźmy już bo jest 10:38
- W cześć Margaret - powedzial sam
- Hej - powedziala
Ja z Margaret prześlemy pierwsi przez mur. I zobaczyłam czerwoną lokomotywe . Była duża wręcz ogromną . Szklila się niczym połysk na niebie.
- Robi wrażenie prawda - powedzial Sam.
- Tak - powedzialam
- Roz - zaczęła Margaret
-Idę poszukać wolnego przedziału - powedzial Sam.
- Będę tęsknić - powedziala - uważaj na siebie pisz do mnie chociaż raz w tygodni dobrze - powedzial
- Oczywiście - powedzialam i się do niej Przytulilam . W szkole zawsze trzymalismy razem i z Samem .
- Zobaczymy się na święta - powedziala
- Tak....
- Idzi już bo w końcu się rospłacze - powedziala .
- Kocham cię - powedzialam ściskając ja z całych sił .
- Ja ciebie też Roz - powedziala.
Wzięłam swój kufer i połączyła na nią ostatni raz i weszłam do lokomotywy .
Dość szypko znalazłam Sama pomógł mi włożyć kufer na półkę . .
- Teraz będzie inaczej co - powedzial
- Raczej tak.... Howart to nie Dum stragus - powedzialam . Paczoc przez okna. Dzieci zegnaly się z rodzicami matki płakali . A ojcowie byli dumni . To było widać .
- Roz - spytał Sam a ja na niego połączyłam. - przykro mi z powodu twojego ojca wiem że kochałas go... Jak będziesz się chciała wypłakac to ja jestem - powedzial
- Jesteś wspaniały - powedziala i się do niego Przytulilam był jak brat jak najlepszy przyjaciel . Nie których życzy nie mówiłam Margaret typu że tęsknię za ojcem czy coś w tym stylu bo wiem że ona też tęskni i nie chciałam jej obarczac tym.... A Sam zawsze umila wysłuchać. I za to go kocham.
- Jestem ciekaw gdzie trafimy - powedzial.
-zależy to od naszych cech - powedzialam
- Jak myślisz gdzie będziesz - powedzial
- Nie wiem... A ty - spytałam
- Nie wiem... Ale ty masz wszystkie cechy jesteś odważny , abitna, szczera, pomocna , - powedzial
- Obiecaj my sobie za jak nie będziemy razem w domu to nic nie zmieni - powedziala .
- Oczywiście że to nic nie zmnieni - powedzial .
- Zawsze i na zawsze -
- Zawsze i na zawsze - powtórzył a ja się uśmiechnęłam .
- Jestem głodna idę poszukać tego wózka chcesz coś - spytałam
- Ciastko dniowe - powedzial a ja poszłam . W stronę początku wagonu. Ogólnie w pociągu panował gwar śmiechu i rozmów . Nie dziwię się jeszcze rok temu każdy bal się jechać do szkoły czy tu do Dum stragus. A teraz każdy cieszy . Przez moją nieuwagę na kogoś wpadlam .
- Przepraszam .. - powedzialam do Blodykni
- Nic się nie stało - powedzial - nie kojarzę cię
- Jestem nowa przeniosłam się z Dum stragus - powedzialam
- A no tak coś się obiło mi o uszy . - powedzialam - chcesz do nas dołączyć znaczy do mnie i do moich przyjaciół - powedziala
- nie jestem z Przyjacielem - powedzialam - a wiesz może gdzie jest wózek z jedzeniem - spytałam
- Za tym Wagonem - powedzialam - jestem Dafne - powedziala
- Rozalia - powedziala i się uśmiechnelam poszłam do wózka .
- Co dla ciebie kochaniutka - powedziala starsza Pani już o siwych włosach ale przyjaznych oczach.
- Poproszę dwa ciastka dniowe , czekoladę , cukierki ciogutki i może fasolki wszystkich smaków. - powedzialam
- Ktoś tu ma smaki na słodycze - powedziala ja się do niej uśmiechnęłam. Podała mi siateczke
- 14 sykli - powedziala ja wyjąłem z kieszeni i jej dałam wręczyłam pieniądze.
- Dziękuję - powedzialam i odeszła nie zajmując kolejki .
Wrucilam do przedzialu a tam sam siedział z książką w ręce
- Wyślij kobiet po ciastko dniowe przyniesie całą siatkę słodyczy - zaśmiał się....
- Oj tam wszamaj - powedzialam i podałam mu.
- Dawno nie jadłam fasolek - powedziala biorąc fasolki .
- Ja tego nie znoszę nigdy nie trafiłem na coś dobrego ale ty masz rękę do tego. - powedzial a ja wzięłam jedna fasolke.
- Mmmmm mm tofi - powedzialam . Mamlajoc w buzi . - no weź - powedzialam.
- No dobra - wziol jedną i nie minęło sekundy a wypluł z buzi fasolke - wymiociny
Zaśmiałam się .
- to nawed nie jest śmieszne - powedzial biorąc cukierka ciogutki.
Cała droga minęła nam na miłych rozmowach . I wspomnieniach z dzieciństwa.
Przebrany się w szaty. I gdy pociog się zaczynała na stacji wyszliśmy z pociągu biorąc nasze kufry .
Przepływ przez jezioro było fajne oprócz tego że były same dzieci oprócz mnie i jeszcze kilku osób yo same dzieci .
Weszlsmy na wielkie schody a tam na nas czekała Pani dyrektor MaGonagal.
- Witam was drodzy... Za tymi drzwiami czeka was przbur do danego domu.. Grifidoru gdzie Pani Bobbling jest opiekunką domu. Hufflpafu gdzie opiekunką jest Pani sprut. Reveelconu gdzie opiekunem jest Pan Filus i Sliterin opiekunem jest Pan Horacy mam nadzieję że wasza nauka rozpoczęta będzie przygododą do końca życia - powedziala i otworzyła drzwi za pomocą ruszczki. Wielka sala a w 4 zedach były stoły domów . A na końcu sali nauczycieli. .
Podeszlismy do tiary gdzie stała na krześle profesor MaGonagal ją podpisa i z niej wyleciał tuba z osobami pierwszakami .
- Gdy kogoś wyczymam to proszę usiąść - powedziala i rozwinęła listę
Lista była w kolejność urodzenia ja byłam z 4 maja więc trochę to minie zanim ja będę. Za to Sam będzie pierwszy po jest z 1 maja.
- Sofia Derwud - powedziala Pani mała blodyką poszła i usiadła na krześle . Niemal nie tyknela tiara
- Grifidor- powedziala a stół Grifidoru zaczol pszczec I gwiazdki.
- Pfaff jak ja będę to laski staniki podejmują - zaśmiał się Sam a ja z nim... No coś sam był kobieca żem i nawd tego nie ukrywał
Było 15 dzieci przed nami z czego 5 trafiło do Grifidoru 8 do Hufflpafu a a dwójka do Reveelconu. .
- Sam Spencer - powedziala Pani
Sam się uśmiechnol do mnie i poszedł.
Siadł na krześle a tiara wykszyknela
- Grifidor- powedziala.
- Rozalia Cameron - powedzialam Pani a ja podeszłam do krzesła usiadłam Pani MaGonagal nałożyła mi tire.
- Oooo tegi umysł bardzo inteligentna... Szczera... Szlachetna pomocna ale nie wachajoca się zadać bólu gdy ktoś będzie chciał zadać coś w najbliższych.... Bardzo trudne ......... Odważna lamiajoce przepisy nie tylko szkolne....... SLITERIN - wykrzyknął a ja zawarłam chciałam do sama do przyjaciela . Połączyła się w stronę sama a on blado się uśmiechnął . Zeszłam że spółka a wiwat od stroju łu SLITERIN nie malal. Usiadłam zaraz z boku gdzie było wolne miejsce .
- Gratuluję - powedzila Dafne która siedziałam Przedemną
- Dziękuję - uśmiechnęłam się blado .
niedziela, 28 stycznia 2018
Bohaterowie
Bohaterowie
Rozalia Cameron
Lat 18
Stastus krwi :czysta
Szkoła : Od 11 roku życia Dum stragus ale od po wojnie postawia wraz z Przyjacielem Samem przejście do Howartu.
Rodzina : Ojciec zginął podczas wojny matka pracuje w ministerstwie magi oraz starsza siostra Margaret pracuje w ministerstwie magi .
Margaret Cameron
Lat :20
Stastus krwi :czysta
Szkoła : ukończyła Dum stragus
Rodzina : Ojciec zginął podczas wojny matka pracuje w ministerstwie magi oraz młodsza siostra Rozalia.
Praca : Pracuje w ministerstwie magi w dziale przestrzegania praw czarodziej.
Sam Spencer
Stastus krwi :czysta
Lat 18
Szkoła: Od 11 roku życia Dum stragus ale po wojnie postawia wraz z Przyjaciółką Róż przejście do Howartu
Rodzina : Oboje rodzice pracują w mugu . Nie ma rodzeństwa.
Pansy Parkinson
Lat 18
Stastus krwi :czysta
Szkoła : Od 11 roku życia Hogwart.
Rodzina :Rodzice pracują w Misisterstwie magi. Nie ma rodzeństwo .
Przyjaciele Dafne Grendzers. Oraz Blesy Zabini w których się kocha . Drako Malfoja, Teodor Nott.
Dafne Gredzers
Lat 18
Stastus krwi :czysty.
Szkoła : Od 11 roku życia Hogwart.
Rodzina :Rodzice pracują w Misisterstwie magi. Ma starszego Brata Karola
Przyjaciele Pans . Zabilni Blesy Drako Malfoja, Teodor Not
Teodor Nott
Lat 18
Stastus Krwi czysty
Rodzice : Matka pracuje w mugu a ojciec pracuje w ministerstwie magi. Jest jedynakiem
Drako Malfoja
Lat 18
Stastus Krwi :czysta
Rodzice : jego rodzice się zmienili ojciec pracuje w ministerstwie Magi oraz ma swoją firmę . Gdzie jego matka pracuje .
Przyjaciele : Blesy , Teodor, Dafne, Pansy.
Blesy Zabini.
Lat 18
Stastus krwi : czysta
Rodzice : Matka pracuje w mugu a ojciec w ministerstwie magi. Nie ma rodzeństwa.
Przyjaciele : Pod kochuje się w Pasy . Drako, Teodor , Dafne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)